problemie nakręcania się spirali rosnących cen i płac. To błędne koło jest szalenie trudno zatrzymać i tylko odpowiednie zduszenie gospodarki mogłoby je przerwać. Tego jednak nie chcą ani rządzący, którzy przygotowują się do wyborów w 2023 r., ani tym bardziej Narodowy Bank Polski. Dlatego podwyższone ceny mogą z nami zostać nawet do 2024 r.Przeciętne wynagrodzenie w listopadzie wzrosło aż o 9,8 proc. r/r wobec październikowego wzrostu o 8,4 proc. r/r, kształtując się znacznie powyżej prognoz rynkowych (8,8 proc. r/r). Tym samym pierwszy raz w historii średnia krajowa przebiła poziom 6 tys. zł brutto.
W tych danych może być szum informacyjny związany z możliwością wcześniejszych wypłat premii np. w górnictwie. Zazwyczaj to grudniowe dane są najwyższe właśnie ze względu na wszelkiego rodzaju roczne finansowe bonusy. Niemniej odczyt GUS zaskoczył ekonomistów i nieco zmartwił, gdyż może wskazywać na proces, przed którym ostrzegaliśmy w money.pl już wiele tygodni temu Na czym one polegają? Kiedy wyższe koszty surowców i energii przekładają się bezpośrednio na rentowność przedsiębiorstw, te są zmuszone albo ciąć koszty, albo odbijać sobie zwiększone wydatki w cenach produkowanych przez siebie dóbr. Problem robi się wtedy, gdy brakuje pracowników i każda osoba w organizacji to skarb.Wtedy firma nie może obniżyć płac, a jedynym rozwiązaniem jest przerzucenie tych kosztów na nas - konsumentów. Wówczas, widząc rosnące ceny, po jakimś czasie sami zaczynamy upominać się o jeszcze większe podwyżki. Nakręca się tzw. spirala płacowo-cenowa. To błędne koło, z którego bardzo trudno się wydostać i które rodzi znaczący niepokój wśród obserwatorów rynku. https://pogotowie-kanalizacyjne.warszawa.pl/udraznianie-bielany/
"Dane z rynku pracy zaskakują ostatnio »w górę«. Tempo wzrostu wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw powróciło w listopadzie w okolice widziane tuż po otwarciu gospodarki po III fali pandemii, kiedy to gwałtownie przyspieszyło, i jednocześnie istotnie przewyższa tempo notowane przed wybuchem pandemii"
"Wzbierająca inflacja niewątpliwie powoduje, że pracownicy, zwłaszcza ci z niższymi pensjami, domagają się podwyżek od pracodawców, którzy niejako nie mają wyjścia, jeśli chcą tych pracowników zatrzymać. A już na pewno muszą oferować wyższe pensje, jeśli chcą pozyskać nowych pracowników" - dodaje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz